O młynach i upadku gospodarczym Łaskarzewa słów kilka
Zamieszczone przez eryk | Kategorie Publicystyka
Młyny, jak wiemy, są obiektami ściśle związanymi z historią naszego miasta. Na podstawie rewizji z roku 1636 (którą możemy znaleźć w Archiwum Diecezji Poznańskiej, dostęp płatny i na bardzo określonych warunkach, bynajmniej te kilka lat temu tak było) dowiadujemy się że młyny były co najmniej trzy. W Woli Łaskarzewskiej na rzece Promnik, należał do Abrama Mieńko. Młyn Krupa za Wolą Łaskarzewską powstał pod koniec XVII wieku. W Archiwum Państwowym w Siedlcach (syg. 62/1501/0/-/98) jest zbiór dokumentów potwierdzających jego realność. Na mapie z roku 1785 możemy doliczyć się aż co najmniej siedmiu młynów na rzece Promnik. W Podwierzbiu istniał też spory spichlerz który niestety został zniszczony i nie odbudowano go. Co do młynów łaskarzewskich z rewizji z roku 1768 mamy wymienione dwa młyny. Na pewno jeden był wiatrowy, znajdował się we północno-wschodnich stronach miasta na obecnych chrustach. Czy drugi był napędzany wodą? Tego nie wiem. Wiadomo zaś, że w aktach miasta Łaskarzewa z roku 1817 jest wymieniony młyn wodny, dokładnie zmierzony razem ze stawem, napędzany dwoma kołami. Wybudował go Norbert Ottowicz i jest to miejsce, w którym znajduje się obecny młyn państwa Żabczyńskich. Młyn ten rozpoczął działalność dopiero kilka lat po budowie ze względy na spory z hr. Rusocką, dziedziczką Łaskarzewa (ale o tym napiszemy kiedy indziej).
Młynarze
Kontynuujemy nasza wyprawę do przeszłości. Właścicielem pierwszego młyna był Wawrzyniec Miszka, który w roku 1643 uzyskał na niego przywilej. Tutaj należy wyjaśnić: z młynami na ziemiach kościelnych, do jakich należał Łaskarzew, Wola Łaskarzewska, Pilczyn i połowa Przyłęka, było tak, że osoba która planowała młyn postawić lub wyremontować istniejący, musiała nabyć na niego przywilej. Zawód młynarza w tamtych czasach było bardzo intratnym zajęciem, bowiem większość ludności w naszej okolicy trudniła się rolą. Niestety, młynarze byli obciążeni specjalnym podatkiem, byli oni zobowiązani m.in. do oddawania określonych ilości korców zboża. Powołując się na rewizję klucza dóbr łaskarzewskich z roku 1768 obowiązkowych dla Woli Łaskarzewskiej i młyna Krupa, było to: „korców żyta dwanaście, pszenicy półtora, jagieł półtora”. Dla Krupa zaś „żyta dwanaście a pszenicy i jagieł półtora”. Jeden korzec według 1764 roku to 32 garnce czyli 120.6 litra. A więc te 12 korców daje 1447.2 litra zboża! Nawet rzemieślnicy posiadający zakłady na terenie miasta posiadali spore grunta rolne. Od roku 1636 do roku 1793 w Woli Łaskarzewskiej było, według lustracji, zawsze co najmniej dwóch młynarzy. Według ksiąg parafialnych od roku 1704 młynarzami byli: Gędek zamieszkały w Rowach, Proczyński Jakub zamieszkały w Krupie, młynarz w Olszynie, Mucha Wojciech z Rowów, Wyszywacz Szymon z Łaskarzewa, Bruszczyński Łukasz z młyna Mikowizna, Andrzej Łyzak z młyna w Olszynie, Kisiel Walenyty z Miękowizny, Brzeziński Paweł z Taluby w roku 1777 i wielu, wielu innych.
Promnik
Promnik był rzeką niezbyt spławną ale nadającą się do podróży małymi łodziami. Wiem, że mając przed oczami nasz Promniczek trudno sobie to wyobrazić, ale tak było. Wynikało to z wielu czynników, choćby nawet klimatu. Wiele osób powie, że zmiany klimatyczne to problem XXI wieku, ale od razu należy uściślić, że nie i że klimat na ziemiach polskich 300 lat temu był odrobinę inny niż obecnie, choćby z powodu obniżania się poziomu wód gruntowych. Wystarczy zapytać dziadków lub nawet rodziców czy kąpali się na „ługu”. I niech zaprowadzą Was w tamto miejsce – od razu zrozumiecie o czym mówię. Potwierdza to fakt, że z Pastenika, który był w przeszłości rozległym bagnem, pozostał jedynie nieduży teren podmokły, znajdujący się obecnie tylko za pomnikiem obrońców Łaskarzewa.
Wzlot i upadek
Wracamy do historii… 2. połowa wieku XVI, Łaskarzew, małe miasteczko nad Promnikiem. Miał największe dochody ze sprzedaży trunków! Głównie piw i wódek, ale o tym w następnej części. Kolejnymi dziedzinami, które dostarczały nam największych zysków było młynarstwo i bartnictwo. Było pięknie, kto wie czy nasze cudowne miasto nie byłoby teraz miastem powiatowym, gdyby nie przeklęte wręcz dla nas lata 1650+. Rok 1656 to zaraza morowego powietrza i jej kolejne fale. Rok 1687 to z kolei wielki głód i tak zwane „lata bez lata”, gdy dochodziło do niewyobrażalnych klęsk głodu, nie tylko w Polsce, ale i w całej Europie. Przebiegało to tak, że w jednym roku doszło do klęski nieurodzaju i zapanował głód, bo część ziarna trzeba było wykorzystać na obsianie. W następnym roku znów nastąpiły susze i nie było czym obsiać pól, bo ludzie zużyli ziarno by przeżyć. Zdarzało się więc, że w XVII wieku jeden rok nieurodzaju powodował 3 lata głodu. Obok klęsk naturalnych były i inne nieszczęścia. Polska, przez cały XVII wiek, miała tylko bodajże dwadzieścia siedem lat pokoju. Wracając do Łaskarzewa – tegoż samego roku 1687 wielka powódź zniszczyła miasto. Wisła wylała dotkliwie tak bardzo, że wody sięgały miejsc, w których nigdy jej nie widziano, nawet przy wyjątkowo obfitych w deszcz i roztopy latach. Możemy śmiało sobie wyobrazić, co wtedy działo się z Promnikiem, który potrafi dać w kość w obecnych czasach. Lata 1710+ to kolejne fale morowego powietrza i wreszcie rok 1780 – pożar. Myślę, że zgodzicie się z twierdzeniem, że to było swoiste dobicie naszego miasta. Zwłaszcza przy architekturze w pełni drewnianej, gdzie domy palą się jak zapałki…
Trudne czasy
Młynarstwo, bartnictwo i gorzelnictwo. Trzy wielkie gałęzie przemysłu naszego miasta już się nie podniosły z upadku. W XVII wieku był tylko jeden browar w opłakanym stanie i jeden młyn. Miasto mimo 12 jarmarków nie uzyskiwało nawet połowy dochodu z poprzednich lat. Zabroniono miastu propinacji, czyli produkcji piwa i dzierżawy szynków. Browar stał się dworski. Mieszczanie sprzedawać trunki mogli tylko w domach, karczmie i na rynku w dni jarmarczne. Bartnictwo upadło zupełne, bowiem szlachcic z rodu Sułowskich, zagarnął bór należący do dóbr Pilczyna i Łaskarzewa, w którym były ostatnie barcie i nadzieja na odbudowę tej gałęzi przemysłu. Okoliczna szlachta miała łatwy łup w postaci zamierającego miasta i systematycznie zagarniała jego okoliczne dobra. Kolejny cios Łaskarzew otrzymał na początku XIX wieku. Po rozbiorach władze Austriackie całkowicie przestały interesować się miastem, kapituła poznańska, do której należało miasto, również. Mało tego, w roku 1809 miasto spalili Austriacy. Warto nadmienić, że w Łaskarzewie był tylko jeden dom murowany. Reszta drewniana, zapewne spaliła się razem z ratuszem. W tym czasie Łaskarzew liczył około 700 mieszkańców.
Lata 40-ste XIX wieku też nie były piękne. Ciągłe spory z hr. Rusocką, która za wszelką cenę chciała z miasta wyciągnąć ile się da i w efekcie wyczyściły kasę miejską, zmuszając je do zadłużenia się. W Łaskarzewie stacjonowało wojsko Rosyjskie. które nie dość. że naprzykrzało się wszystkim w okolicy, to jeszcze było celem ataków powstańców co z kolei ściągało na Łaskarzew wszelkie formy represji ze strony zaborców. Sytuacja zaczęła się poprawiać dopiero pod koniec wieku.
W roku 1871 Stanisław Grajbner sprzedaje swoją własność 233 mieszkańcom Łaskarzewa. Ale o tym także napiszę kilka słów niebawem.
Sebastian Paśnicki
śródtytuły pochodzą od redakcji
Od redakcji NS: artykuł ten rozpoczyna serię publikacji, dotyczących historii Łaskarzewa, pierwotnie opublikowanych przez Sebastiana Paśnickiego na zamkniętej grupie FB. Zamieszczamy artykuły w „Naszych Sprawach” by udostępnić je szerszemu gronu Czytelników, zainteresowanych losami naszego miasta.
[al2fb_like_button]
Tagi: Gospodarka, Historia, Ludzie, Polecane, Społeczeństwo